sobota, 7 stycznia 2017

Co z tą motywacją?

"Nowy rok, nowa ja" - najczęstsze zdanie wymawiane w styczniu, głównie przez kobiety, które postanawiają wziąć się za siebie wraz z nowym rokiem. I SUPER. Ale... zawsze jest jakieś "ale". Co zrobić, żeby to postanowienie weszło do naszego życia na dłużej, niż jeden czy dwa miesiące?

Na początku wszyscy mają dużo motywacji, kupują karnet na siłownie, fajne legginsy, kolorowy top i masę niepotrzebnych gadżetów, które mają jeszcze bardziej zachęcać do treningów, To działa, owszem, ale na krótko. Często jest tak, że osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z siłownią, nie mają za dużo wiedzy i idą "na żywioł" . Przeskakują z maszyny na maszynę albo robią godzinne aeroby. Nie ma w tym nic złego, bo lepsze to niż nic, wiadomo. Jednak jestem przekonana, że po krótkim czasie, takie treningi zaczną nudzić i w końcu zabraknie motywacji...

Skąd czerpać motywację?

Mamy takie szczęście, że żyjemy w czasach, gdzie mamy dostęp do internetu, który jest jednym z lepszych źródeł motywacji i inspiracji.
Ogromna ilość blogów, kanałów na YouTube, stron na Facebooku, profili na Instagramie o tematyce fitnessowej umożliwia nam poszerzenie wiedzy, zdobycie odpowiedzi na nurtujące pytania, poznanie wielu nowych ćwiczeń wraz z poprawną techniką wykonywania i wiele innych.

Zdaje sobie sprawę, że każdego motywuje coś innego, dlatego napiszę na swoim przykładzie.

U mnie bywa różnie. Są miesiące kiedy jestem po 4-5 razy na siłowni, a są takie, kiedy ciężko mi się zmobilizować do chociaż trzech. Przeważnie jest to spowodowane brakiem czasu i zmęczeniem ogólnym po pracy czy uczelni. Bywa też tak, że w ogóle odechciewa mi się wyjść z łóżka w ponury, deszczowy czy mroźny dzień i wolę spędzić czas z chłopakiem, jedząc niezdrowe jedzenie (takie nasze wspólne hobby :D) Jednak nie pozwalam, żeby takie dni zdarzały się często. 

Wtedy najlepszą motywacją dla mnie jest przeglądanie zdjęć dziewczyn z idealnymi, wyrzeźbionymi ciałami. Powtarzam sobie wtedy, że jak będe tak dalej siedzieć i się obijać, to nigdy nie osiągnę wymarzonej sylwetki.



Nic mnie nie motywuje bardziej jak widoczne efekty swojej ciężkiej pracy. Zarówno te w wyglądzie jak i w progresie treningowym. Trzeba jednak pamiętać, że nie będą one widoczne po tygodniu. Potrzeba wiele cierpliwości i przede wszystkim systematyczności.  Dlatego często robię sobie zdjęcia sylwetki i zapisuje treningi, by mieć porównanie i móc wrócić do tych zdjęć i zapisów po kilku miesiącach by zobaczyć efekty :)


Kolejną bardzo motywującą dla mnie rzeczą są wszelkiego rodzaju wyzwania - te już zorganizowane np.przez "ludzi z internetu" (w tym roku Marta z kanału Fit Couple wymyśliła świetny challenge #lepszaja2017 - polecam wszystkim, świetna motywacja - https://www.facebook.com/groups/1217767794965939/?fref=nf)  albo takie, które wymyślam sobie sama (np. miesiąc niejedzenia mcd :D)


Ważnym aspektem jest też różnorodność jeśli chodzi o treningi. Lubię sobie modyfikować plan albo pójść czasem na jakieś zajęcia typu pilates czy stretching 



Fajnie jest też mieć kompana na treningach, z którym będziecie się wzajemnie motywować i wspierać. W kupie zawsze raźniej :)








To są główne sposoby, które mi pomagają, jeśli czasem potrzebuje trochę motywacji. 
Jeśli macie jakieś swoje sprawdzone metody, to chętnie wypróbuję :)

Życzę Wam i sobie, aby rok 2017 był najlepszym z dotychczasowych pod względem treningów i dążenia do wymarzonej sylwetki :)

Powodzenia!


sobota, 20 września 2014

Pierwszy raz na siłowni

Często słyszę od znajomych, że siłownia nie jest dla kobiet, że jest to miejsce przeznaczone jedynie dla bardzo męskich, ociekających testosteronem facetów...

Dlaczego tak wiele kobiet boi się zacząć swoją przygodę z siłownią?
Być może boją się krzywych spojrzeń napakowanych facetów, dziwnych i skomplikowanych maszyn, a może odstrasza je wizja rozbudowania mięśni,bo przecież "ja chcę tylko schudnąć, nie chce mięśni, nie chce wyglądać jak facet"... No cóż, na te ostatnie nic nie poradzimy, wiedzą lepiej :) ale może uda mi się przekonać chociaż kilka kobiet do treningów siłowych.

Zacznę może od początku,

1) Mężczyźni na siłowni są tak bardzo zafascynowani swoimi mięśniami, że całą uwagę skupiają na treningu i nawet przez chwilę nie spojrzą na Was krzywo, a jeśli już nawet zauważą, że jest na siłowni ktoś poza nimi, to jedynie będą pełni podziwu, że kobieta zamiast siedzieć w domu i malować paznokci, przyszła na trening, żeby zadbać o swoje ciało :)

2) Maszyny tylko wyglądają strasznie, jak się je trochę pozna, to przestają tak bardzo przerażać. Jednak dla własnego zdrowia, lepiej nie poznawać ich na własną rękę, bo można sobie bardzo zaszkodzić. Warto na początku poprosić jakiegoś znajomego/brata/trenera/kogokolwiek, kto miał już z nimi doświadczenie i zna się na tym, żeby pokazali co do czego służy itd. Poza tym wiele sieciowych siłowni ma w ofercie, przy założeniu karnetu, pierwszy darmowy trening personalny, na którym trener układa indywidualny plan i zapoznaje nas z tymi strasznymi maszynami.

3) Efekty treningu siłowego to nie tylko mięśnie, które są tak bardzo niechciane przez niemałą część kobiet (fakt, nie da się ich uniknąć, lecz przy odpowiednim planie i diecie nie rozbudujecie sobie nóg jak Pudzianowski), ale przede wszystkim jędrne i zdrowo wyglądające ciało, którego będą Wam zazdrościły leniwe koleżanki siedzące całymi dniami przed komputerem i w najlepszym wypadku robiące jeden 10minutowy trening z Mel B lub Ewą Chodakowską (nie hejtuje Mel B, bo sama z nią trenowałam i uważam jej treningi za bardzo skuteczne i przyjemne, ale niestety to nie wystarczy).


Jeśli udało mi się chociaż kilka z Was (pomijając, że to mój drugi post i na razie nikt tego nie czyta, ale mam cichą nadzieję, że z czasem się to zmieni) przekonać i zamierzacie wybrać się na swój pierwszy trening na siłowni to pamiętajcie, żeby zabrać ze sobą:

1) Wygodne buty
Nie muszą być to najdroższe i najpiękniejsze buty sportowe ze sklepu, ale najważniejsze, żeby były stabilne, wygodne i przewiewne.

2) Koszulka + spodenki
Według preferencji. Ważne, żeby było Ci wygodnie

3) Stanik sportowy 
Nie jest to konieczne, bo trening siłowy nie wymaga skakania,biegania czy innych dynamicznych rzeczy, jednak osobiście czuję się bardziej komfortowo, kiedy wiem, że wszystko jest dobrze zabudowane i nie muszę się krępować, że mam za duży dekolt w bluzce.

4) Ręcznik
Najlepiej dwa :) Jeden pod prysznic oczywiście, a drugi do wycierania potu podczas treningu i do położenia na maszynę, bo chyba żadna z nas nie chciałaby usiąść po ociekającym potem facecie :D

5) Klapki pod prysznic
Nie muszę chyba wyjaśniać, w jakim celu ;d

6) Najpotrzebniejsze kosmetyki
Kwestia indywidualna. Ja zawsze noszę żel pod prysznic, szampon (chociaż nie zawsze chce mi się myć włosy, żeby potem je kilkadziesiąt minut suszyć), balsam do ciała, żel do twarzy (przed treningiem do zmycia makijażu, a po -do zmycia potu), płyn do soczewek i dezodorant oczywiście :) Wszystko w małych wymiarach, żeby nie dźwigać niepotrzebnego ciężaru.

7) Woda + coś do jedzenia
Podczas treningu trzeba dużo pić, a jedzenie może nie jest niezbędne, jednak ja nie wyobrażam sobie jechać na głodniaka do domu po siłowni. Zawsze staram się mieć ze sobą jakiś owoc lub coś słodkiego.




Mój pierwszy raz na siłowni wspominam bardzo pozytywnie. Trener rozpisał mi plan, pokazał maszyny i poprawne wykonywanie ćwiczeń. Potem zakwasy towarzyszyły mi przez kilka dni, ale polubiłam to, polubiłam chodzić na siłownię. To bardzo uzależnia. Gdybym miała czas, każdą wolną chwilę poświęciłabym na trening :) Polecam spróbować, nie każdy musi to lubić, ale warto się samemu przekonać.